Forum www.dragsy.fora.pl Strona Główna www.dragsy.fora.pl
Drugs & Rockandroll
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Bieluń dziędzierzawa

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.dragsy.fora.pl Strona Główna -> Inne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
neowarez
Administrator



Dołączył: 31 Gru 2009
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 14:29, 10 Cze 2015    Temat postu: Bieluń dziędzierzawa

Jest to roślina wolno rosnąca, dlatego łatwo dostępna. We wszystkich częściach bielunia występują alkaloidy tropinowe z których podczas suszenia tworzy się atropina i skopolamina.

Po zażyciu większych dawek pojawiają się pobudzenie psychoruchowe i niepokój a nawet drgawki. Następnie pojawiają się halucynacje i zaburzenia świadomości. Charakterystyczne jest rozszerzenie źrenic, zniesienie reakcji na światło, zaburzenia widzenia. Skóra i błony śluzowe są zaczerwienione i suche, zmniejsza się wydzielanie potu. Mogą występować nudności i wymioty.

Bieluń jest środkiem silnie trującym. Średnia śmiertelna dawka zawartej w roślinie skopolaminy wynosi 0,1-0,2 gramów. Zdarzały się przypadki przeżycia po doustnym zażyciu nawet 0,3-0,5 gramowej dawki skopolaminy, ale też przypadki zgonów nawet już po dawce 1 miligramowej. Ma to związek ze znacznymi, indywidualnymi wahaniami we wrażliwości na skopolaminę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
neowarez
Administrator



Dołączył: 31 Gru 2009
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 19:40, 12 Lis 2015    Temat postu: Datura (bieluń dziędzierzawa) - narkotyk popularny wśród mło

Datura, inaczej bieluń dziędzierzawa, to roślina, która przez młodzież jest traktowana jak narkotyk. Bieluń dziędzierzawa wykazuje bowiem silne właściwości odurzające - jego nasiona potocznie nazywa się nawet „haszyszem Targówka”. Należy jednak pamiętać, że datura to roślina silnie toksyczna, której spożycie może doprowadzić nawet do śmierci. Sprawdź, jak działa datura i jakie są objawy zatrucia.
Zamknij za 5 s


Bieluń dziędzierzawa (Datura stramonium L.) to roślina pochodząca z Meksyku, która obecnie występuje w całej Eurazji i Ameryce Północnej. Porasta zarówno pola uprawne, nieużytki, jak i rumowiska. Ze względu na swoje piękne, duże, lejkowate kwiaty stała się popularna jako roślina balkonowa i ogrodowa. Jednak niektórzy, zwłaszcza młodzi ludzie - ze względu na łatwą dostępność i niewielki koszt uzyskania - często wykorzystują jej właściwości psychogenne i traktują jak narkotyk. W raporcie udostępnionym przez Komendę Główną Policji w 2011 roku bieluń określony został jedną z najpopularniejszych odurzających roślin preferowanych przez polską młodzież.
Bieluń dziędzierzawa (datura) jako narkotyk

Bieluń dziędzierzawa odurza już swoim mocnym, słodkawym, bardzo charakterystycznym zapachem. Jednak dla osób eksperymentujących ze środkami odurzającymi to za mało, dlatego najczęściej sięgają po brunatno-czarne nasiona bielunia dziędzierzawy, potocznie nazywane „haszyszem Targówka”. Wykazują one silne właściwości narkotyczne, za które odpowiadają alkaloidy tropanowe: hioscyjamina, atropina i skopolamina. Porażają one zakończenia nerwów przywspółczulnych autonomicznego układu nerwowego, doprowadzając do pojawienia się niepokojących objawów. To właśnie nasiona wykazują najsilniejsze działanie narkotyczne i trujące, choć takie właściwości mają także pozostałe części rośliny.
Nie przegap
Grzybki psylocybki działają halucynogennie. Czym grozi jedzenie grzybów psylocybinowych?
Grzybki psylocybki działają halucynogennie.…
Płyn do płukania pochwy jak narkotyk? Jak działa benzydamina?
Płyn do płukania pochwy jak narkotyk? Jak działa…
Dopalacze przed maturą lub sesją. Sprawdź, jakie niebezpieczne substancje zażywa twoje dziecko
Dopalacze przed maturą lub sesją. Sprawdź, jakie…
Bieluń dziędzierzawa (datura) – objawy zatrucia

Części roślin zawierają od 0,2–0,6 proc. alkaloidów, a nasiona ok. 0,5 proc. Jeden gram nasion zawiera 2–4 mg alkaloidów tropanowych. Objawy zatrucia organizmu alkaloidami datury pojawiają się po spożyciu już 20-30 sztuk nasion. Są to:

pobudzenie, które z czasem przechodzi w dezorientację, trudności z utrzymaniem równowagi, niepokój, a dalej w omamy wzrokowe i słuchowe
słowotok
rozszerzenie źrenic

Objawy zatrucia pojawiają się zwykle 4 godziny po spożyciu bielunia i mogą otrzymywać się nawet przez kilka dni

wysypka na skórze, zaczerwienienie skóry
wstrzymanie moczu
przyśpieszone tętno
przyspieszenie akcji serca
mdłości, wymioty i osłabienie perystaltyki jelit (zaparcia)
drgawki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
neowarez
Administrator



Dołączył: 31 Gru 2009
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 19:44, 12 Lis 2015    Temat postu:

Zacznę od tego, że pamiętam prawdopodobnie zaledwie kilka procent tego, co się stało. Myślę jednak, że to wystarczająco dużo, by przybliżyć Wam świński potencjał tej substancji.

Początek jest chyba standardowy. Byłem sobie dość specyficznym, szukającym przygód 20-latkiem z kilkoma męczącymi go problemami, których powodem zapewne bylo niedocenianie tego, co wówczas miałem. Byłem wtedy sam i obchodziłem jedynie, albo aż moich ziomali i niewielką część rodziny, więc stwierdziłem, że nie mam w życiu wiele do stracenia, więc warto jest ryzykować. Czytałem bardzo wiele o psychodelikach, niestety nie miałem wtedy większej okazji do ich wypróbowania poza niskimi dawkami LSD, które nie wprowadzaly nawet w trzeci poziom. Moje zainteresowanie wzbudził ogólnodostępny bieluń i mimo iż czytałem o nim bardzo wiele złych rzeczy i mimo iż byłem wtedy na drugim roku biotechnologii, która bardzo mnie interesowała wieczny rozsądek został złamany przez kilkadziesiąt czarnych kuleczek. Nie chcę Was nudzić jeszcze dłuższym wstępem, więc powiem jedynie, że nigdy wcześniej nie zrobiłem czegoś tak okropnie debilnego i naiwnego.

Nadszedł ten dzień. Był początek września, bardzo ciepło i przyjemnie, a co najważniejsze jeszcze wakacyjnie. Udałem się się za miejski park, gdzie właściwie nikt nie chodzi, a gdzie rosły te cholerne krzaczory. Sprawnym ruchem ręki wykręciłem kasztanka z nasionami. Zawartość podzieliłem na dwie części z czego (chyba pozostaly mi ślady rozsądku) połowę schowałem do kieszeni, a drugą połowę z wielkim grymasem na gębie zjadłem. Smak okropny, bardzo bardzo gorzki. Cała roślina wydzielała niemiłą, raczej odstraszającą woń. Jedzenie zajęło mi jakieś 15 minut. Zależało mi na tym, by dobrze rozgryźć nasiona. Tak, jak wspominałem - strachu wielkiego nie było. Myślałem wtedy "co mi tam pół kasztana, ludzie po dwa jedli" Byłem przekonany, że po takiej ilości uniknę całej masy tych strasznych efektów o których pisali inni wpierdalacze bielunia. Przez kolejne 3 godziny nie odczuwałem efektów poza rosnącym w ryju kapciem. Na szczęście byłam na to przygotowany (bynajmniej tak mi się zdawalo) i zaopatrzyłem się w 1,5 l Jurajskiej. Było jeszcze wcześnie, bo dopiero godzina 14 z hakiem. Od tąd zaczęło się dziać... Będę teraz pisał bardzo chaotycznie, gdyż wraz z postępem fazy pamiętam tylko jej fragmenty. Ten moment oznaczę jako T.

T+1

Wszystko strasznie mi się rozmazało, wyglądało cholernie niewyraźnie. Plułem bez śliny i gadałem coś do siebie, coś w rodzaju pocieszeń. Pamiętam, że ciągle piłem wodę krztusząc się nia. Miałem strasznego kapcia w pysku, ale nie że sucho, tylko po prostu cynamon. Język miałem suchy na wiór i NIC się z tym nie dalo zrobić, woda nic nie dawała, zdawała się nie być mokra, słońce też mi przeszkadzalo mimo okularów przeciwslonecznych. Obok mnie szła jakaś staruszka i pytała, czy nie wiem gdzie tu rośnie dzika róża. Zdziwiłem się zarówno jej obecnością jak i pytaniem, bo jak sie rozejrzałem to... rosła wszędzie! Zaczęła to zbierać i rzucać na ziemię(?) Była strasznie gwałtowna we wszelkich ruchach, spieszyła sie gdzieś... Mówiła mi, że potrzebuje składników na jakiś specyfik, a potem powiedziała, coś takiego że zrozumiałem że chce mi uciąć fiutka. Panikowałem jak nigdy, uciekałem przed siebie, ale co chwile sie potykałem. Czułem sie bardzo ocięzały, jakbym ważył 200 kilo i miał nogi z topiącego sie plastiku. Upadłem, potem znowu. Zapomniałem w ogóle o tym czemu uciekam, odwróciłem się i leżałem na ziemi. Byłem bardzo zmęczony, chyba zasnąłem.

T + ?? 2h i więcej

Siedziałem na jakieś ściółce, do okoła chodziło pełno zwierząt. Wyglądało to jak mój stary sen, to po prostu mi sie śniło... mimowlonie strzelałem do jakiś bawołów dziwną strzelbą, ale były one we mgle i w nic nie mogłem trafić. Przyszedł mój kumpel, znałem go od podstawówki więc bardzo sie ucieszyłem. Gadałem z nim o wakacjach z przed lat i o wielu innych rzeczach których nie pamietam, ogólnie wpominaliśmy stare czasy, bałem sie być sam i bardzo mnie ucieszyło, że przyszedł. Chciałem skorzystać z okazji i zapytać go o jedną dziewczynę, na którą wtedy zwracałem uwagę i tu nagle Jeb! - znikł, po prostu go nie było. Wcięło. Wystraszyłem sie śmiertelnie, zapomniałem - tzn nie kojarzyłem w ogóle że coś brałem. Nie wiem jak to opisać, ale straciłem logiczne myślenie, robiłem różne cudaczne rzeczy pozbawione jakiejkolwiek logiki. W kieszeniach miałem pełno ziemi i jakiś liści, prawdopodobnie dlatego, że ciągle zdawało mi się, że na ziemi coś leży. Wydawało mi się że zgubiłem dowód, widziałem kartę wstepu do jakiegoś zakładu i mase innych pierdół. Zjadłem troche trawy, jakiś liści i innej zieleniny bo przecież krowy jedzą (?)

T + 8 - 12h

Co jakiś czas zdarzały się chwile trzeźwości. Może tak tego bym nie nazwał, ale takie chwile w których odzyskiwałem troche logiki. Przyszedł wieczór, przypomniałem sobie drogie do domu do którego i tak szedłem z dobrą godzinę, mimo że drogi było na 10-15 min. Przyszli po mnie koledzy i myśleli, że jestem pijany... kiedyś sie najebałem i właśnie oni mnie odprowadzali. Teraz odprowadzały mnie ich haluny. Były identyczne, zupełnie takie same, tylko że co chwile sie wymieniały, raz miałem trzech kolegów, raz dwóch a raz znów trzech ale innych. Jak sie później okazało przeszedłem sie przez osiedle z uniesionymi ramionami, tak jakby miał mnie ktoś holować i gadałem sam do siebie, co chwile sie przewracając. Po drodze wpadłem jeszcze "na zakupy". Okazało się, że wszedłem do sklepu i zacząłem przestawiać towar razem z wymyslonymi kolegami, wyniosłem jakieś kartony koło mięs... oczywiście wypieprzył mnie strażnik. Zamiast zdziwić sie co zrobiłem, wkręciłem sobie, że to szef wywala mnie z pracy.

Na klatce schodowej zrobiłem totalny rozpierdol, pozrzucałem chyba wszystkie moiżliwe kwiatki z parapetów, odwiedziłem po drodze pełno sąsiadów, bo zapomniałem gdzie mieszkam. Chciało mi sie płakać jak nie chcieli mnie wpuścić. Dotarłem do swoich drzwi, nie otwierały sie, więc je skopałem. O znalazłem klucz. Po półgodzinnym wysiłku otworzyłem drzwi. Wyciągnąłem giwerę i sie odlałem. Po prostu - na dywan. Matka wróciła niedługo później, w domu wszystko rozjebane, z firanek zrobiony... namiot? Wszystkie sztućce w wannie, wszystko co z kuchni, łącznie z jedzeniem dałem do łazienki, do wanny albo umywalki. W salonie pełno ziemi i jakieś zieleniny... prawdopodobnie przyniosłem to z dworu. Cała chata rozjebana. Matka panikowała co mi jest, a ja nie wiedziałem o co jej chodzi, wkrecałem jej, że musze zrobić kanapke z pastą do butów, bo jest zdrowsze od masła. Chciała dzwonić chyba na pogotowie ale, że byłem już dość spokojny i tylko sobie siedziałem patrząc co się dzieje na podłodze, to dala se spokój myśląc, że rano wytrzeźwieje.

T + 20

Drugi dzień, spałem na przemian z bezczynnym leżeniem. Było mi strasznie gorąco, jadłem jakiś ser ale łaziły w nim białe robale. Obrzydziły mnie i wywaliłem to. Haluny dalej ostre, nie miałem pojęcia co jest czym. Poszedłem gdzieś, nie pamiętam gdzie. Siedziałem gdzieś i wydawało mi sie, że jestem na żydowskim cmentarzu, śmierdziało trupami, wszędzie łaziły wielkie - 30-50 centymetrowe żuki. Wydawało mi sie, że gnije tu razem z tymi trupami, nie miałem tożsamości. Koniec. 0 pamięci.

2 dzień w nocy

Znalazła mnie policja. Byłem kilka kilometrów od domu w resztkach porzuconej, uschniętej kukurydzy. W kurtce i bez spodni. Jakim cudem? - nie wiem. Potem pamiętam już tylko szpital, cewnik w kutasie - bolało potem jak ch**. Kroplówy, przesłuchania... Rodzina - tego Wam oszczędzę. Trzymali mnie 9 dni w szpitalu, po 4 dopiero odzyskiwałem świadomość. Dostałem fajne skierowanie na badania psychiatryczne, oraz konieczność prób wątrobowych przez kilka lat, zakaz jedzenia wszystkiego, co mogłoby w jakikolwiek sposób zaszkodzić, wiele innych zakazów... ale to tam chuj.

Jak zmieniło to przyszłość ?

O niektórych rzeczach nie chcę pisać - domyślcie sie sami. Z tych innych to zjebane zdrowie, gorszy intelekt - choć teraz (po 6 latach) wydaje mi się być już lepiej, wielki zawód dla rodziny, wielki, gigantyczny wstyd. Całe osiedle widziało mnie praktykującego przeróżne dziwactwa, spółdzielnia obciążyła mnie kosztami za straty jakie zrobiłem w klatce + wybita szyba, o której nie miałem pojęcia. Zdrowie - szwankuje do dziś, a tu odporność słaba, a tu nerki bolą. O wypiciu 4-packa mogę sobie pomarzyc. Przez ponad rok bałem się wszystkiego, co wystaje, bałem sie spać po ciemku. Jak gadałem z kolegami to bałem się, ze zaraz znikną i to wszystko powróci. Dziś po tylu latach opowiadam Wam o tym, by Was ostrzec. Skończyłem studia (mając kilka warunków + jedne powtarzanie roku) i zacząłem powoli odzyskiwać siły, umysł z roku na rok jest coraz bardziej taki, jakim był wcześniej... ale wiem, że mogłem zostać do końca życia kompletnym debilem. Pamiętajcie, bieluń to cholerna trucizna, a nie żaden psychodelik. Nie ma po tym doświadczenia takiego jak po LSD, nie ma żadnych oświecień, kolorowych wizji i łagodnego powrotu. Bieluń to coś, co mieli mózg, wszystko Ci sie jebie i w ogóle nad tym nie panujesz. Nie rozumiesz żadnych słów ani zupełnie nic, logiczne myślenie jest zupełnie wyłączone.

Najprościej mówiąc - uczcie się na czyiś błędach, a wielu problemów unikniecie. Zastanówcie się zanim cokolwiek weźmiecie. Na świecie jest mnóstwo fajnych i ciekawych rzeczy i nie pisze tego, bo tak mi sie podoba tylko dlatego, że sam sie o tym przekonałem. Jesteście wszyscy fajnymi, młodymi ludźmi i na wiele Was stać, Ciao!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
olka-fasolka




Dołączył: 12 Lis 2015
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Polska

PostWysłany: Czw 19:51, 12 Lis 2015    Temat postu:

Naprawdę, masakra. Z naturalnych psychdelików jestem teraz na etapie gałki muszkatołowej i po niej miałam 3 dni bani, ale takiej, nad którą umiałam zapanować i większość pamiętam, resztę przepsałam. A TO jest masakra. Dobrze, że to przeczytałam, nie odważę się na bieluń dzięki temu. Bo nie powiem, że mi LSD brakuje i szukam łatwiej dostępnych psychodelików, a bieluń ma wieeele opinii dobrych i złych, ale ten raport miażdży. Nie próbować i koniec.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.dragsy.fora.pl Strona Główna -> Inne Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin